WielkiMou - 2015-04-09 16:12:11

Prolog

Nadci±gaj± zimne wichry. Zaspy robi± siê coraz wiêksze, ¶nieg coraz gêstszy. Dawniej zielone pola sta³y siê po³aciami ¶niegu. S³oñce ¶wieci³o coraz s³abiej, a ksiê¿yc zdawa³ siê nie opuszczaæ nieba. W gêstej puszczy s³ychaæ by³o wycie wilków. ¯ycie siê jednak nie zmienia³o. Przynajmniej dla wiêkszo¶ci. Gdy nadejdzie zima samotny wilk zginie. Ale stado przetrwa - przypomnia³em sobie s³owa Neda Starka. Mawiali, ¿e nie ma bardziej zimnego i ciep³ego cz³owieka za razem. Zawsze zastanawia³em siê po co nam wielkie rody i ludzie, którzy maj± nami rz±dziæ. Po co szukaæ sobie pana ? Jasne, ¿e dziêki nim rzadziej mordowano, napadano i tak dalej, ale… Mnie to i tak nie ominê³o. Czy czego¶ siê nauczy³em przez te wszystkie lata ? Sam nie wiem gdzie siê urodzi³em, ani kto by³ moim ojcem. Nie próbujê nawet o tym my¶leæ, bo moja w³asna historia boli. Matka mieszka³a ze mn± w starej porzuconej chacie przy rzece. Stara³a siê. Odk±d pamiêtam ³owi³em ryby, a z czasem próbowa³em te¿ polowania na dziki. Do najbli¿szej wioski sz³o siê godzinê pieszo. Uwielbia³em tê drogê. W¶ród magicznego lasu, którego zapachy i d¼wiêki potrafi³y wype³niæ moj± duszê. Mia³em niewiele, tak czy inaczej. Co prawda nigdy nie brakowa³o mi jedzenia, ale… ¯y³em w rytmie. Nic siê nie zmienia³o. A ka¿dy dzieñ powodowa³, ¿e rozumia³em wiêcej. Mia³em kilku przyjació³ w pobliskiej przystani. Handlarze byli dla mnie uprzejmi i zawsze chêtnie kupowali schwytane przeze mnie przysmaki. Jedyne co naprawdê kocha³em to opowie¶ci matki, gdy wieczorami siadywali¶my razem przy gor±cym ogniu i byli¶my sami. Mówi³a o ró¿nych rzeczach, ale najczê¶ciej o wojnie. Dziêkowa³em, ¿e panowa³ pokój, ale jednocze¶nie… Wizja walki by³a dziwnie kusz±ca. Tam swój tytu³ zdobywa³e¶ mieczem i chwalebnymi czynami, a nie urodzeniem. Wielcy rycerze ¿yli i umierali za to co wierzyli, bronili s³abych, pomagali niedo³ê¿nym zapominaj±c o sobie. Chcia³em znaæ taki ¶wiat. By³em wtedy cholernym g³upcem.

Pewnego s³onecznego dnia wraca³em do domu spokojn± drog±. Ptaki ¶piewa³y, a ch³odny wiatr dawa³ wytchnienie, od upa³u. To nie by³ jaki¶ szczególny dzieñ. Wymieni³em kilka ryb i kupi³em bochen ¶wie¿ego chleba. Pachnia³ wybornie. By³o ju¿ po po³udniu, ale do zmierzchu pozosta³o kilka godzin. Nasza chata le¿a³a nad brzegiem rzeki, tu¿ za pagórkiem. To z jego szczytu ujrza³em wyrwane drzwi. Dopiero po kilku krokach zorientowa³em siê, co mog³o siê wydarzyæ. W ¶rodku panowa³ chaos. Stó³ by³ przewrócony, a przedmioty porozrzucane. Moja matka le¿a³a z poder¿niêtym gard³em na pod³odze. By³a czê¶ciowo obdarta z ubrañ. Nie musia³em domy¶laæ siê co tu zasz³o. Dobrzy bogowie, je¶li kiedykolwiek dacie mi spotkaæ tego kto to zrobi³, przysiêgam, ¿e roz³upiê mu ³eb, a wcze¶niej powieszê go za jego w³asne flaki na drzewie. Pamiêtam, ¿e przytuli³em siê wtedy do niej, roni±c kilka ³ez. Ten jeden ostatni raz. Resztê dnia zbiera³em to co zosta³o, ale niewiele tu wci±¿ by³o. A wiêc ten skurwysyn te¿ nie by³ zbyt bogaty. Jestem g³upi. Kto¶ taki nie zapuszcza³ by siê tak daleko w las. Musia³em porzuciæ tamto miejsce. Choæ mia³em niespe³na 11 lat, wiedzia³em, ¿e on mo¿e wróciæ. Choæby by sprawdziæ czy wszystko zabra³, albo tu zamieszkaæ. Nie mia³em czasu na pochówek. Zebra³em trochê drewna i u³o¿y³em na nim matkê. P³aka³em patrz±c jak jêzyki ognia powoli po¿eraj± ka¿d± jej czê¶æ. Jeszcze dzi¶ rano… Nie. Zawsze powtarza³a, ¿e nawet w najgorszej sytuacji muszê patrzeæ w przód. Ani kroku w ty³. Nie masz, przecie¿ oczu z ty³u g³owy i nie mo¿esz wiedzieæ czy za tob± nie wyros³a przepa¶æ. Zawsze siê wtedy u¶miecha³em. Teraz nie by³o mi do ¶miechu. Co zrobiæ ? Jak prze¿yæ ? Na te pytania odpowied¼ przysz³a znacznie pó¼niej. Sta³em na pagórku i wpatrywa³em siê w ogieñ. ¯egnaj mamo. Mam nadziejê, ¿e w dole przepa¶ci czeka na ciebie lepsze miejsce. Potkn±³em siê o torbê. W ¶rodku by³ chleb. Pachnia³ wybornie.

www.graopokemon.pun.pl www.tecktonik.pun.pl www.notabene.pun.pl www.imir2010.pun.pl www.genelia-d-souza.pun.pl